Jak wam się podoba? ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już dzisiaj do Nory przyjedzie Hermiona. Ginny ,która była bardzo rozradowana tą wiadomością rozłożył już dla niej drugie łóżko ze świeżą, pachnącą pościelą. Wysprzątała do czysta pokój, tak ,że nie mogło się tam znaleźć ani odrobiny kurzu. Na reszcie wydostała się ze swojego pokoju, który był już przygotowany na przyjście Hermiony i udała się do kuchni, by wyjąć z pieca ciasto, które sama upiekła. gdy znalazła się już w kuchni, nałożyła rękawice kuchenne i otworzyła piecyk. Na jej twarz buchnęło gorące powietrze. Potrząsnęła ręką, żeby odgonić gorącą parę i wyjęła blachę z piekarnika. Na tacy znajdował się dobrze wypieczony i pachnący murzynek. Ginny włożyła go do lodówki, żeby trochę ostygł.
- I jak tam twoje ciasto? - zapytał George, który wszedł właśnie do kuchni. - Kiedy będzie można je zjeść?
- Nie chcę cię martwić, braciszku ale to ciasto jest dla mnie i dla Hermiony - oznajmiła odwracając się do niego plecami i ściągnęła rękawicę.
- Och, nie bądź taka. Braciszkowi chyba dasz -uśmiechnął się ironicznie.
- Zastanowię się.
Nagle zabrzmiał ktoś zaczął pukać do drzwi. To na pewno Hermiona, pomyślała Ginny. Podbiegła do drzwi i szybko je otworzyła.
- Cześć ,Herm...Harry. - zawahała się, gdy w drzwiach ujrzała Harry'ego zamiast Hermiony, a za nim szedł Ron.
- Cześć, Ginny - odpowiedział Harry i uśmiechnął się do niej szeroko. Stali tak jeszcze przez chwile, wpatrując się w siebie ale Ron im to przerwał i zaczął przeciskać się przez drzwi. Harry wszedł do środka i poszedł razem z Ron'em na górę do jego pokoju. Ginny zamknęła drzwi. Miała zamiar już udać się do swojego pokoju, nawet jej noga była już na pierwszym stopniu ale znowu usłyszała pukanie do drzwi. Tym razem delikatniejsze. Szybko podeszła i odchyliła je.
- Hermiono! Nareszcie!
Dziewczyny przytuliły się po przyjacielsku i Ginny wzięła od Hermiony jej kufer z rzeczami. Machnęła różdżką a kufer sam powędrował na górę do jej pokoju.
- Dobrze cię widzieć, Ginny - powiedziała Hermiona, której uśmiech nie schodził z twarzy.
- Ciebie również.
Dziewczyny dyskutowały jeszcze przez jakiś czas, gdy postanowiły ,że udadzą się do pokoju Ginny. Hermiona wzięła kufer ,który leżał przed drzwiami do pokoju i wprowadziła go do środka. Usadowiła go tuż obok łóżka, na którym miała spać. Nagle do pokoju wparowała pani Weasley z bardzo zadowoloną miną.
- Hermiona, kochaniutka! Jak dobrze ,że już jesteś. Za chwilę jemy obiad, dziewczynki -oznajmiła ściskając Hermione. - Rozpakuj się Hermiono, ja zawołam was na obiad. Harry też już przybył.
- To Harry też tu jest? - zapytała zdziwiona Hermiona.
- Naturalnie! - odpowiedziała z uśmiechem pani Weasley. - A jutro, dziewczynki, udamy się na Ulicę Pokątną, kupić wszystko co jest wam potrzebne. Tobie, Ginny, przydałaby się nowa szata, nie sądzisz? - znowu na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i wyszła z pokoju.
- Ma rację - odezwała się po chwili ciszy Ginny. - przydała by się nowa szata.
Hermiona nie odpowiedziała nic tylko się uśmiechnęła i wróciła do przewracania stron "Proroka Codziennego".
- Jest coś ciekawego? - zapytała Ginny.
- Sądzę, że tak. - oznajmiła - Zmarła pewna rodzina mugoli. Nie wiadomo kto za tym stoi.
- To już druga rodzina nie magiczna w tym miesiącu. - odpowiedziała Ginny i przysiadła się do Hermiony i zaczęła czytać fragment artykułu.
Kolejna napaść na rodzinę mugoli.
Wczorajszego dnia, sobotę o godzinie 21:30 doszło do ataku czarodziejów, na rodzinę mugoli. Nikt nie wie i nie potwierdza w jaki sposób zginęli. Minister Magii twierdzi iż ,zaatakowało ich trzech groźnych śmierciożerców ,którzy niedawno uciekli z Azkabanu : " Proszę się nie martwić " Zapewnia nas Minister Magii. " Ministerstwo rozpoczęło poszukiwania zbiegłych śmierciożerców, całkowicie panujemy nad sytuacją. " Odpowiedział zastępca Ministra.
W domu rodziny, podczas ataku znajdowały się cztery osoby, wszystkie zostały uśmiercone. (czyt.s.12)
- To okropne! - powiedziała Ginny, kończąc czytać. - Przecież muszą nad tym jakoś zapanować! Czy nikt już nie strzeże Azkabanu!?
Hermiona odłożyła gazetę do kufra, była tak samo załamana jak Ginny.
- Ministerstwo całkowicie traci nad tym kontrole. - powiedziała Hermiona.
Ginny chciała coś jeszcze powiedzieć, nawet już otworzyła usta, ale przerwały jej to krzyki Pani Weasley, która krzyczała coś co brzmiało jak " Dziewczynki, obiad!" Bez zastanowienia udały się krętymi schodami na sam dół. Ginny zauważyła, że Harry z Ronem już byli w kuchni. Hermiona rzuciła się na szyję Harry'ego i przywitała się z nim. W tym momencie Ginny poczuła jakby ktoś wbijał jej szpilki w żołądek. Odwróciła się i usiadła na krześle przy stole.
- No to smacznego! - uśmiechnął się Pan Weasley i wszyscy zajadali wielkiego i pachnącego kurczaka, z ziemniakami i sałatką i jak zawsze nie zabrakło soku dyniowego. Ginny zerkała co jakiś czas na Harry'ego kontem oka, upewnić się, czy może to on na nią spogląda. Czuła coś typu złości do Hermiony, zupełnie nie wiedziała dla czego. Gdy zjadła udała się do swojego pokoju razem z Hermioną. Cały czas miała przed sobą obraz Hermiony, wtulonej w Harry'ego.
* * *
Następnego dnia Ginny obudziła się sama w pokoju. Łóżko Hermiony było puste, a przy nim nie leżały kapcie Hermiony. Udała się do toalety, zdążyła się odświeżyć i ubrać a gdy wyszła zobaczyła Hermione siedzącą na łóżku i czytającą książkę.
- Gdzie byłaś? - zapytała Ginny, zapinając swój sweter.
- U Harry'ego i Rona. Rozmawialiśmy chwilę. Twoja mama powiedziała, że mam cię obudzić, ale ty już wstałaś, więc czekam na ciebie. - odpowiedziała Hermiona, przerzucając kartki książki.
- Idź sama na śniadanie. Ja nie mam apetytu.
Hermiona odłożyła książkę, uśmiechnęła się do Ginny i zeszła do kuchni. Ginny usiadła na łóżku i wpatrywała się w swoje stopy. Czy Hermiona może mieć coś do Harry'ego? Pomyślała, Ginny, te myśli dręczyły ją przez całą noc. Chciała już zadać jej pytanie na ten temat, ale wyraźnie zabrakło jej odwagi. Postanowiła ,że porozmawia z nią dzisiaj przy najbliższej okazji, jak będą same.
- Dobrze! Każdy stanie po kolei w kominku! - powiedziała pani Weasley, gdy Harry, Ron, Hermiona, Ginny i pan Artur znaleźli się w salonie po śniadaniu. - Chyba każdy z was wie, jak używa się Proszku Fiuu, tak? Bierzecie troszeczkę tego proszku - wskazała na mały woreczek, w którym było coś co wyglądało jak zwykły piasek. - i mówicie "Pokątna". To nic trudnego. Ron, ty pierwszy.
Ron wziął garstkę proszku, wszedł do kominka i wykrzyczał "Na Pokątną!". Za nim zrobił to pan Artur, później Hermiona, aż w końcu została tylko Ginny i Harry.
- Dobrze, Ginny teraz ty - powiedziała pani Weasley.
- Może niech pierwszy będzie Harry. - odpowiedziała Ginny i cofnęła się, by zrobić mu przejście.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo. - powiedział ,krótko Harry, i uśmiechnął się do Ginny, po czym dotknął jej ramienia, a Ginny szybko wzięła proszek ,stanęła w kominku i już nie było jej widać. Wylądowała na Ulicy Pokątnej gdzie byli już inni. Pani Weasley i Harry ,też już się znajdowali na tej ulicy.
- Arturze sądzę, że powinniśmy się rozdzielić, żeby było szybciej - powiedziała pani Weasley do męża. - ty pójdziesz z chłopcami po książki do Esów i Floresów a ja z dziewczynkami po szaty do madame Malkin.
- Świetny pomysł! Ron, Harry, za mną! - powiedział pan Weasley i już zniknęli za uliczką prowadzącą do księgarni. Pani Weasley ruszyła ku sklepu Madame Malkin razem z Hermioną i Ginny. Gdy znalazły się już w sklepie Pani Malkin powitała ich bardzo serdecznie i zajęła się rozmową z panią Weasley. Za każdym razem gdy odwiedzały ten sklep rozmawiały i to tak długo ,że nie można było im przerwać. Hermiona rozglądała się za nową szatą, Ginny powędrowała za nią.
- Słuchaj Hermiono - zagadała ją Ginny, gdy znalazły się same między półkami z szatami wyjściowymi. - Czy ciebie łączy coś z Harry'm?
Hermiona zaśmiała się tak głośno, że pani Weasley odwróciła się, odrywając od rozmowy z Panią Malkin.
- Mnie i Harry'ego? - powtórzyła z uśmiechem na twarzy. - Ginny czyś ty zwariowała? To mój najlepszy przyjaciel, ale na pewno nie jestem w nim zakochana, jeżeli o to ci chodzi. - odpowiedziała przyjaźnie.
Ginny poczuła coś takiego, jakby kamień spadł jej z serca i roześmiała się.
- Przynajmniej nie tak jak ty, Ginny. - powiedziała Hermiona, nadal się uśmiechając.
Ginny podniosła głowę, jej uśmiech znikną z twarzy bardzo szybko. Skąd ona to wie? Skąd Hermiona wie, że Ginny może mieć coś do Harry'ego?
- Słucham? - Ginny chciała żeby zabrzmiało to tak jakby się bardzo zdziwiła, ale nie zbyt jej się to udało.
- Widzę jak na niego patrzysz. Ale Ginny powinnaś się ocknąć. Nie chce cię ranić, ale wątpię by Harry był teraz zainteresowany jakąś dziewczyną. Powinnaś o nim zapomnieć i pomyśleć o kimś innym. - odpowiedziała szeptem Hermiona, żeby nikt ich nie usłyszał.
Ginny bardzo dokładnie przemyślała słowa Hermiony. I miała rację. Harry nawet nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Powinna zainteresować się kimś zupełnie innym. Nie ma szans u Harry'ego. Te myśli zatłoczyły jej głowę przez całą drogę do domu. Hermiona cały czas pytała się jej o zdanie, czy wybrała ładną szatę. Już nawet nie chciała myśleć o tym wszystkim, odechciało jej się też wracać do Hogwartu, po kolejny nudny rok, w którym nikt nie będzie chciał zwrócić na nią uwagi. Chciała znaleźć się w domu i zjeść na osłodę kawałek ciasta, które upiekła.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Serdecznie dziękuje za motywację, do napisania drugiego opowiadania.
Mam nadzieję, że to również przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam! ;)
-Hinny.
- Słuchaj Hermiono - zagadała ją Ginny, gdy znalazły się same między półkami z szatami wyjściowymi. - Czy ciebie łączy coś z Harry'm?
Hermiona zaśmiała się tak głośno, że pani Weasley odwróciła się, odrywając od rozmowy z Panią Malkin.
- Mnie i Harry'ego? - powtórzyła z uśmiechem na twarzy. - Ginny czyś ty zwariowała? To mój najlepszy przyjaciel, ale na pewno nie jestem w nim zakochana, jeżeli o to ci chodzi. - odpowiedziała przyjaźnie.
Ginny poczuła coś takiego, jakby kamień spadł jej z serca i roześmiała się.
- Przynajmniej nie tak jak ty, Ginny. - powiedziała Hermiona, nadal się uśmiechając.
Ginny podniosła głowę, jej uśmiech znikną z twarzy bardzo szybko. Skąd ona to wie? Skąd Hermiona wie, że Ginny może mieć coś do Harry'ego?
- Słucham? - Ginny chciała żeby zabrzmiało to tak jakby się bardzo zdziwiła, ale nie zbyt jej się to udało.
- Widzę jak na niego patrzysz. Ale Ginny powinnaś się ocknąć. Nie chce cię ranić, ale wątpię by Harry był teraz zainteresowany jakąś dziewczyną. Powinnaś o nim zapomnieć i pomyśleć o kimś innym. - odpowiedziała szeptem Hermiona, żeby nikt ich nie usłyszał.
Ginny bardzo dokładnie przemyślała słowa Hermiony. I miała rację. Harry nawet nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Powinna zainteresować się kimś zupełnie innym. Nie ma szans u Harry'ego. Te myśli zatłoczyły jej głowę przez całą drogę do domu. Hermiona cały czas pytała się jej o zdanie, czy wybrała ładną szatę. Już nawet nie chciała myśleć o tym wszystkim, odechciało jej się też wracać do Hogwartu, po kolejny nudny rok, w którym nikt nie będzie chciał zwrócić na nią uwagi. Chciała znaleźć się w domu i zjeść na osłodę kawałek ciasta, które upiekła.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Serdecznie dziękuje za motywację, do napisania drugiego opowiadania.
Mam nadzieję, że to również przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam! ;)
-Hinny.